Lekcje stylu – czy do dbania o swój wizerunek konieczny jest skalpel i drastyczna dieta?
Absolutnie nie! Tak jest tylko w programach telewizyjnych, a telewizja rządzi się swoimi prawami. Im straszniejszy początek, tym lepszy finał. Jest więc dużo krwi, sińców, wyrzeczeń oraz obowiązkowa rozłąka z rodziną. A potem wielki bal i wygrana z koroną – jak w bajce o Kopciuszku.
Któż nie lubi bajek?
Tak. W każdej kobiecie tkwi coś z Kopciuszka. Która z nas nie chciałaby przejść takiej metamorfozy? Potrzeba podobania się innym jest zupełnie naturalna i dotyczy w równym stopniu i kobiet, i mężczyzn. Na tym właśnie polega moja praca, żeby pomagać ludziom dostrzegać swoje piękno. Lekcje stylu to nauka jak wydobywać swoje atuty. Bo można bez użycia skalpela i diety, już „od teraz” czuć się i wyglądać pięknie. Są na to inne sposoby. Nieskomplikowane, dostępne dla każdego i przyjemne w użyciu.
Jakie cechy i umiejętności powinny charakteryzować kreatora wizerunku i jak sprostać oczekiwaniom wymagających klientów?
Każdy z nas ma indywidualne cechy, nie można tego generalizować. Ważny jest otwarty umysł, kreatywność i talent, a klient wymagający mobilizuje tylko do stałego rozwoju. Zawód, w którym ma się kontakt z drugim człowiekiem obliguje do wysokiej kultury osobistej, cierpliwości, życzliwości, asertywności i zdrowego rozsądku.
Czy czuje się Pani kobietą spełnioną, czy ma Pani kolejne marzenia do spełnienia?
Czuję, że realizuję swój pomysł na życie. Czy to jest definicja spełnienia? Moim zawodowym marzeniem jest, aby nurt sportowy (będący dotąd na obrzeżach mody) nie zdominował naszych szaf. Życzyłabym sobie i innym obyśmy nie przywykli do brzydoty i bylejakości.
Co by Pani doradziła kobietom, które chciałyby założyć własny biznes? Na co powinny uważać?
Absolutnie nie czuję się doradcą w tej kwestii. W ogóle słowo biznes brzmi dla mnie strasznie „firmowo” i obco. Nigdy nie postrzegałam i nie nazwałam tak swojego zajęcia. Kalkulacja dla mnie wyklucza twórczość. Zabrzmi to pewnie dziwnie, ale wszystkie decyzje jakie podejmowałam były impulsem, wynikały z pasji, przyjemności działania. Cyfry, tabele, arkusze są mi wrogie/-m. Stąd moja rada zabrzmiałaby pewnie romantycznie – powtórzona za naszym wieszczem – „miej serce i patrzaj w serce”.
Rozmawiała Monika Nogalska, wywiad ukazał się w magazynie Businesswoman&Life, marzec 2015