Ideał piękna? Od niepamiętnych czasów trwa pościg za ideałem piękna… Każda epoka miała swój styl. Kanony piękna zmieniały się w zależności od przemian kulturowych i obyczajowych.
W pogoni za pięknem. Starożytność
Starożytni Grecy uważali, że piękno (nie tylko w wyglądzie, ale też architekturze, rzeźbie, malarstwie) to odpowiednie proporcje i harmonia. Doskonale zbudowane ciało ludzkie było dla nich największym darem bogów. Dlatego Grecy tak ważną rolę przypisywali sportowi i dbałości o wygląd. Upiększanie ciała było powszechną praktyką, opierającą się przede wszystkim na higienie, gimnastyce i masażach. To wówczas powstały podwaliny współczesnej kosmetyki (greckie słowo „kosmeo” znaczy upiększać, a „kosmetikos” to zdobienie, strojenie). Zdecydowana większość rzeźb z tamtego okresu przedstawiała znakomicie zbudowanych mężczyzn i smukłe kobiety.
Ideał piękna w średniowieczu
Starożytni uważali ciało za zwierciadło duszy i kosmosu. Natomiast w średniowieczu odsłanianie ciała – tak powszechne w starożytności – stało się wręcz hańbą, grzechem. Jakąkolwiek pielęgnację uważano za oznakę próżności, a ubiór miał wszystko szczelnie zakrywać. Średniowieczna dama umartwiała się postami. Ideałem było blade lico i smukła sylwetka, kobiety często mdlały, były słabe, ciche. Średniowieczna dama wysoko upinała włosy, bo wysokie czoło było symbolem mądrości. Goliła brwi, rysując na ich miejscu idealne półłuki, co nadawało jej wygląd stale zdziwiony. W modzie, jak w gotyckiej architekturze, królował wertykalizm. Obcisłe suknie, długie rękawy, treny, wysokie czepce, spiczaste buty – wszystko to miało potęgować wrażenie smukłości sylwetki. Wiotkie gotyckie postacie kobiece śmiało można porównać do wyidealizowanych proporcji kobiet widocznych na szkicach współczesnych projektantów mody…
Ideał piękna w XVI i XVII wieku
Piękno ludzkiego ciała ponownie odkryto w renesansie. Ideał kobiecej urody zmienił się diametralnie. Panie zrzuciły gotyckie czepce i rozpuściły obfite loki, sięgające aż do ramion. Wenus Botticellego ma już figurę współczesnej dziewczyny „z sąsiedztwa”. Barok natomiast propagował obfite – z upodobaniem malowane przez Rubensa – kobiece kształty. Paradoksalnie ten modny „nadmiar ciała” był sznurowany, usztywniany i wciskany w dziwaczne formy strojów. O higienie mowy nie było. Ciało było tylko w niewielkiej części widoczne spod ozdób i dekoracyjnych ubiorów.
Kanony piękna w kolejnych wiekach
Ciało kobiece sznurowano i deformowano. W zależności od panującej mody, regulowano obwód talii, wielkość i wysokość biustu. Walka o niemal każdy centymetr ciała owocowała zasłanianiem i odsłanianiem na przemian poszczególnych jego partii – raz był to dekolt, raz nadgarstki i łokcie, innym razem kostki u nóg. Jednak za każdym razem koszty poprawiania urody były bardzo wysokie. Gorsety, krynoliny, tiurniury zmieniały kształt kręgosłupa i żeber (często powodując zaginanie ich do środka), przyczyniały się do deformacji płuc (już od dziecka), powodowały niewydolność oddechu oraz skrócenie długości życia.
Ideał piękna w XXI wieku
Wydawałoby się, że na progu XXI wieku pogoń za pięknem nie przebiega już w tak drastyczny sposób. Nie ma przecież jednego obowiązującego kanonu piękna, kobiece kształty nie są już niczym krępowane, istnieje więc wolność wyboru. Czy jednak na pewno?
Jest to fragment artykułu, który ukazał się w gazecie Pochodnia, Polski Związek Niewidomych, maj 2014